wtorek, 15 stycznia 2013

Kuciak w śliwach się kroi czyli Luxor idzie na kintop

Zarezerwowałam sobie luxorskie miejsce i bardzo się cieszę, gdyż idę jutro na Kurczaka w śliwkach pod Baranami. Wiem, że brzmi to jak specyficzne danie fjużyn w restauracji, ale rzecz jasna chodzi o wyborne, studyjne Kino pod Baranami; tak, to zdobne rogacizną kino obok krakowskiej Piwnicy nieodżałowanego Skrzyneckiego.
A kuciak to oczywiście obiecujące dzieło "Poulet aux prunes" prześwietnej Marjane Satrapi, tak, tej frankofońsko-irańskiej mistrzyni od Persepolis i Haftowanek. Czytałam owe 3 opowieści perskie jako jej własnoręcznie rysowane komiksy - Persepolis jest autobiograficzne, opowiada o dorastaniu Marjane w dyktaturze i podczas wojny iracko-irańskiej w latach 80ych; Kurczak ze śliwkami jest smutną opowieścią o artyście w depresji, a Haftowanki to wyjątkowo wesoła opowieść siostrzana o kobietach z rodziny Marjane i kobiecych losach w Iranie przed i po rewolucji.
Widziałam też z siostrą Persepolis jako film animowany, przy którym na końcu się spłakałyśmy i serca luxorskie nam ściskało. Kocham panią Marjane za wzruszające, ważne dla ludzkości opowieści, za persko-francuską egzotykę, za pokazanie niedoli ludzkiej w opętanej dyktaturze irańskiej, za rysunki czarnobiałe, no i oczywiście za znajdowanie iskierek humoru i odrobin wesołości w życiu zwykłych Irańczyków pragnących tylko normalnie żyć jak dawniej, bez opresji, tortur i policji obyczajowej.
Kurczakową recenzję zamiaruję napisać po jutrzejszym seansie - będzie tym razem nie animacja czarnobiała ale pełnokolorowy film z ludziami-aktorami. Do tego parlujących po fhancusku, co zawsze piękne i miłe dla ucha. Pewnie będę się wzruszać na sali, bo to smutna i piękna opowieść, ale i tak oczekuję z przytupem.
A oto zwiastun kurczaczkowy:



Chcę też pójść na Atlas Chmur w następnym tygodniu, tożto rodzeństwo Wachowskich uczyniło!
A także wcisnąć w harmonogram Życie Pi; chociaż dziwna to historia o tygrysie i łódce, acz znęciły mnie wieści o pięknych kadrach i głebokiej opowieści (tudzież hinduscy aktorzy jako wypoczynek od holywódzkich klonów).
Ang Lee i Wachowscy to właśnie tacy wizualni fotomagicy, na których dzieła dobrze pójść do kina, aby w pełni docenić wypas dla oczu - ekran komputera w domu to może być trochę za mało..

Wasza oczekująca na wzruszenia Luxor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz