środa, 16 stycznia 2013

Zaczadowany Kraków

Strasznie przymajemny ten rynek krakowski - dziś zostałam obsłużona w okamgnienie w konsulacie, potem wkroczyłam do pałacu pod Baranami, gdzie wchłaniałam wszystkimi oczyma i zmysłyma baśniowy film, a po filmie poszłam się rozgrzać i napchać wegetariańskimi pysznościami w jadłodajni Chimerze tuż za winklem, na św. Anny.
Zasiadam teraz do recenzji cudności filmu, a recenzja Chimery przepysznej nastąpi później.
Pewnie dzisiaj nie skończę recenzji Kurczaka i będę jeszcze go długo faszerować śliwkami foci z filmów czy cytatów, ale chociaż trochę spróbuję opowiedzieć i streścić.

A tymczasem po tym lubym popołudniu dowiedziałam się, że stężenie pyłów w powietrzu krakowskim przekroczyło dzisiaj dopuszczalną granicę 4 razy... To ja sobie oglądam wesoło filmy, a te krakowskie piecyki-smoki na węgiel zioną brudem! Całe miasto jednocześnie posypywane truciczkami i śniegiem...
Czad, moi państwo.
Wasza oczadziała Luxor

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz